„To była miłość”. Sportowe love story Moniki Gawron.
„To była miłość od pierwszych skoków i wysokich lotów” – tak Monika Gawron opisuje swoje pierwsze spotkanie z dyscypliną „ninja”, w której dziś jest mistrzynią Europy. Na co dzień pracuje jako koordynatorka projektów w Job Impulse, a po godzinach trenuje, aby zmierzyć się z największymi przeszkodami na arenach międzynarodowych. Jak udaje jej się łączyć pasję z pracą? Jakie wyzwania napotkała na Mistrzostwach Świata w Kalifornii i czego nauczyły ją te doświadczenia?
Przeczytaj rozmowę z naszą mistrzynią i zainspiruj się!
- Moniko, przede wszystkim wielkie gratulacje za Twoje osiągnięcia! Powiedz, jakie to uczucie zwyciężyć w Mistrzostwach Europy Jungle Ninja i reprezentować Polskę na Mistrzostwach Świata Ultimate Ninja Athlete?
Dziękuję serdecznie! To ogromna radość i zaszczyt móc reprezentować Polskę na tak prestiżowych zawodach. Zwycięstwo w Mistrzostwach Europy Jungle Ninja to marzenie, o którym nawet nie śniłam, a jednocześnie motywacja do dalszej pracy i rozwoju.
- Ten rozwój i motywacja zaprowadziła Cię aż na Mistrzostwa Świata w Kalifornii. Myślę, że to ogromne wyzwanie, a zawody typu “ninja” wymagają wielu interdyscyplinarnych umiejętności. Jak wygląda Twój trening do tego typu zawodów? Czy do startu na prestiżowej, amerykańskiej scenie przygotowywałaś się inaczej niż zwykle?
Trening do zawodów ninja wymaga wszechstronności, m.in. siły, zwinności, wytrzymałości. Do Mistrzostw Świata skupiłam się na zwiększeniu tych trzech elementów. Nie wiedziałam, jakie przeszkody będą mnie czekać, więc trenowałam różne techniki pokonywania przeszkód i adaptacji do zmieniających się warunków na trasie. Zwiększyłam także liczbę treningów z 5-6 do 8-9 w tygodniu.
- To więcej niż 1 trening dziennie, a przecież na co dzień pracujesz jako Koordynatorka Projektu w łódzkim oddziale Job Impulse. Jak udaje Ci się pogodzić intensywne treningi z pracą zawodową? Czy masz sposób na zachowanie równowagi między pasją a obowiązkami?
Dobre planowanie i zarządzanie czasem to klucz do utrzymania równowagi między obowiązkami, a treningami. Praca daje mi poczucie spełnienia, a treningi są dla mnie formą odreagowania. Dodatkowo, jestem nocnym markiem, więc późniejsze treningi po pracy to dla mnie naturalna część dnia.
- Wygląda na to, że praca i sport to dwie równie ważne części Twojego życia. Czy one się przenikają, tzn. czy może jest tak, że umiejętności nabyte w pracy wykorzystujesz w sporcie i na odwrót?
Tak, zdecydowanie. Umiejętności zarządzania czasem, koncentracji na wynikach oraz rozwiązywania problemów w pracy przekładają się na efektywność w sporcie. Z kolei wytrwałość i determinacja wypracowana na treningach pomaga mi w wyzwaniach zawodowych.
- A skąd w ogóle pomysł na tę dyscyplinę sportową? Czy wcześniej trenowałaś może coś innego?
Pomysł na „ninja” przyszedł z mojej pasji do wyzwań fizycznych. Wcześniej trenowałam lekkoatletykę, biegi ocr (Obstacle Course Racing, wyścigi z przeszkodami – przyp. red), wspinaczkę i pole dance co dało mi solidne podstawy, by spróbować swoich sił w tej dyscyplinie. To była miłość od pierwszych skoków i wysokich lotów.
- Pięknie powiedziane. Naprawdę kochasz sport! Wróćmy jeszcze na chwilę do Kalifornii. Musiałaś zmierzyć się z opóźnieniem startu i zmianą strefy czasowej. Jak poradziłaś sobie z tymi wyzwaniami?
Jet lag i opóźniony start to były prawdziwe wyzwania. Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z jet lagiem, co wpłynęło na moją koncentrację i zdolność do panowania nad ciałem i umysłem w trakcie zawodów. Opóźniony start o 5 godzin dodatkowo skomplikował sytuację. Także chyba nie poradziłam sobie najlepiej, ale kolejna lekcja wyciągnięta.
- Przecież pokonałaś 7 z 11 przeszkód na światowych zawodach. To imponujący wynik! Która z nich była najtrudniejsza i co było kluczem do jej pokonania?
Najtrudniejsza była przeszkoda z deską surfingową, gdzie trzeba było przejść przez nią, nie poruszając jej. Wymagało to dużej precyzji i koordynacji ruchów. Kluczem była cierpliwość, spokój i utrzymanie równowagi. Równoważnie to chyba najbardziej znienawidzona przeszkoda dla „ninjowca”, na której tracimy tzw. „życia” albo punkty. Zdecydowanie lepiej nam wychodzą dalekie i wysokie loty albo długie i wytrzymałościowe wiszenia.
- Czego nauczyły Cię te zawody? Czy wyniosłaś z nich lekcje, które wykorzystasz w życiu zawodowym lub sportowym?
Nie będę udawać twardej, bo zaraz po zawodach płakałam jak bóbr, że nie wyszło to, czego byłam pewna. Ale właśnie te zawody nauczyły mnie oddzielać to, na co miałam wpływ, a na co nie. Dały mi też większą odporność psychiczną i zdolność szybszego reagowania w trudnych sytuacjach. Po analizie swoich wyników zrozumiałam, że dałam z siebie wszystko w danym momencie. Teraz lepiej radzę sobie z porażkami i sukcesami, doceniając siebie i wkład w pracę. To ma wpływ zarówno na moje życie zawodowe, jak i sportowe.
- Jakie znaczenie miało dla Ciebie wsparcie Job Impulse? Czy pomogło Ci ono w przygotowaniach lub samym wyjeździe?
Starałam się, by moje pasje nie kolidowały z pracą, ale bez wsparcia zespołu byłoby to trudniejsze. Dodatkowo pomoc Job Impulse na pewno ułatwiła mi ten wyjazd. Otrzymałam wsparcie fizyczne i mentalne, zarówno pod względem elastyczności, jak i motywacji.
- Ruch jest wpisany w kulturę organizacyjną Job Impulse. Mamy Drużynę Joba, nasze integracje obfitują w sportowe działania, a większość z nas jest osobami aktywnymi. Czy na co dzień, w biurze, też czuć tego sportowego ducha walki, a zdrowa rywalizacja jest obecna w codziennej pracy?
Tak, w naszym zespole panuje prawdziwy sportowy duch! Każda z dziewczyn coś trenuje, dzielimy się swoimi doświadczeniami i motywujemy do aktywności mniejszej lub większej. Dodatkowo aktywne integracje i wspólne działania fizyczne sprawiają, że atmosfera w pracy jest pełna pozytywnej energii.
- Porozmawiajmy jeszcze o przyszłości. Masz już nowe sportowe cele? Czy planujesz kolejne zawody, na które teraz kierujesz swoją energię?
Tak, mam kolejne cele! Skupiam się na rywalizacji w Ninja Series Regionals, chociaż jak na razie ciąży na mnie fatum 2 miejsca. Dlatego też doszedł cel 1-go miejsca, może w końcu się uda. Chciałabym też utrzymać tytuł Mistrza Europy w swojej kategorii wiekowej, a niedawno ogłosili, że będzie to już 5-6 kwietnia 2025, także zapisujcie w kalendarzach i trzymajcie kciuki!
No i chciałabym zrewanżować się za przegraną na Mistrzostwach Świata. Sport ten staje się u nas coraz bardziej popularny, więc planuję również brać udział w nowych zawodach, które pojawiają się w Polsce.
- Na koniec, czy chciałabyś coś przekazać zespołowi Job Impulse i wszystkim, którzy Cię wspierają?
Oczywiście, że chciałabym podziękować! Całej organizacji Job Impulse za wsparcie na tak wielu poziomach. Przede wszystkim, dzięki Waszemu zrozumieniu moich pasji, mogłam w pełni zaangażować się w przygotowania i nie musiałam martwić się o inne sprawy. Choć z większością z Was nie mamy okazji spotykać się na co dzień, otrzymałam od Was mnóstwo pozytywnych słów i motywacji. To, jak cudownych ludzi mamy w organizacji, jest niesamowite i nie do opisania.
A jakby tego było mało, firma dała mi nie tylko wsparcie mentalne, ale także materialne – dofinansowanie ogromnie ułatwiło mi start na Mistrzostwach Świata. Korzystając z okazji, chciałabym również wyróżnić zespół Łódź Tomaszowska I za ogromne wsparcie i doping na każdym etapie moich przygotowań. Szczególne podziękowania należą się tym, którzy przeżywali ze mną to na co dzień aż do dnia wyjazdu: Elizie Tarce, Olesi Tantsiura, Yulii Frontczak, Marzenie Ograbek oraz Asi Guzendzie. Dziękuję Wam z całego serca za to, że uwierzyłyście w moje marzenia i pomagałyście mi je realizować. ❤️
Oprócz podziękowań, chciałabym powiedzieć coś jeszcze. Nie bójcie się marzyć, nie obawiajcie się ocen ani porażek – lepiej spróbować i doświadczyć, niż wciąż zastanawiać się, co by było, gdyby. Jeżeli mogę się odwdzięczyć za otrzymane wsparcie, motywując i inspirując Was, wiecie, gdzie mnie znaleźć. J