;

Nowe narodowości na polskim rynku pracy

Pomimo przeszkód w postaci złożonych procedur oraz długiego czasu oczekiwania na pozwolenia i wizy, pozyskanie pracowników spoza Ukrainy staje się niezbędnym zabezpieczeniem dla wielu przedsiębiorstw. Wzrost zainteresowania pracą w Polsce ze strony osób z Filipin, Ameryki Południowej czy Indonezji, wskazuje na potrzebę adaptacji rynku pracy do nowych realiów globalnej mobilności zawodowej. Mierzy się z tym szczególnie rynek pracy tymczasowej, zaopatrujący w kadrę branżę produkcyjną, czy logistyczną – tu w dużej mierze brakuje pracowników fizycznych. Jakie są największe wyzwania związane z procedurami legalizacji pobytu i pracy dla pracowników z tych krajów? Job Impulse, członek Polskiego Forum HR dzieli się swoimi doświadczeniami.

Deficyt młodych pracowników, migranci z Ukrainy nie pomogą

Rynek pracy wpadł w dyby trzech procesów: spadek liczby urodzeń, emigracja mężczyzn oraz ograniczenia w napływie pracowników z Ukrainy. Polska od lat boryka się z gwałtownym spadkiem liczby urodzeń, co prowadzi do coraz mniejszej dostępności młodych ludzi na rynku pracy. Kolejnym problemem jest wciąż trwająca emigracja mężczyzn z Polski, zwłaszcza w wieku produkcyjnym. Główne kierunki, jakie obierają Polacy to Niemcy, Wielka Brytania, Holandia, Austria oraz USA. Przyczyny są zróżnicowane i obejmują poszukiwanie lepszych warunków życia, wyższych zarobków oraz możliwości rozwoju zawodowego za granicą.

Obecnie, Polskę dotknęły także ograniczenia w napływie pracowników z Ukrainy, którzy stanowili dotychczas istotny filar rynku pracy. Rosnąca konkurencja z innymi krajami europejskimi sprawiają, że coraz mniej Ukraińców decyduje się na pracę w Polsce. Co więcej, mierzą się oni z utrudnieniami w przedłużaniu ważności dokumentów, a część z nich po prostu decyduje się na powrót do kraju ze względu na trwający konflikt zbrojny.

– Nadal napływają informacje z Ukrainy dotyczące projektu ustawy mobilizacyjnej, jednak żadne z nich nie zostały oficjalnie potwierdzone. Mężczyźni w wieku 18-60 lat z uwagi na sytuację, pozostają w kraju. Dodatkowo, ostatnie doniesienia o braku możliwości przedłużenia paszportu poza granicami Ukrainy wywołały różne reakcje. Niektórzy natychmiast podjęli kroki w celu przedłużenia ważności swoich dokumentów, podczas gdy inni obawiają się konsekwencji związanych z tym, że zostaną „odnotowani” oraz „zlokalizowani”. W rezultacie, w kontekście zatrudnienia, wielu pracowników straciło na przykład ważność prawa jazdy kategorii B, niezbędnego do obsługi tzw. “milkrunów”, czyli wózków transportowych – mówi Paulina Zapart, Ekspertka ds. legalizacji w Job Impulse.

Perspektywy dla cierpliwych – Filipiny, Ameryka Południowa

Taka sytuacja społeczno-demograficzna w Polsce, coraz częściej zmusza firmy, by otworzyły się na pracowników innych narodowości niż ukraińska. W ostatnich latach znacząco wzrosła liczba przyznawanych zezwoleń na pracę dla obywateli różnych krajów, w tym m.in. Indii, Uzbekistanu, Turcji, Nepalu oraz Filipin.

Ci ostatni, jak pokazują doświadczenia Zespołu Job Impulse, zainteresowani są ofertami z Polski, które dotyczą głównie pracy fizycznej. Korzystne wydaje się być także tło kulturowe – Filipińczycy w większości są bowiem katolikami, a drugim językiem urzędowym jest angielski. Pozyskanie takiego pracownika wymaga jednak planowania oraz cierpliwości – czas oczekiwania na wizę wynosi ok. 3-4 miesiące, a cały proces może zająć realnie nawet pół roku. Ponieważ formalności bywają zawiłe, zainteresowani pracą w Polsce wciąż jeszcze wolą rejestrować się w konsulacie w Indiach, a nie na Filipinach, pracodawcy często korzystają ze wsparcia agencji pracy w pozyskiwaniu kadry z krajów egzotycznych. Trud miewa jednak wymierną wartość.

– Trzeba mieć na uwadze pewną prawidłowość – im łatwiej kogoś zatrudnić, tym łatwiej też tej osobie zmienić pracę. W przypadku pracowników z Ukrainy istnieje obowiązek zgłoszenia faktu ich zatrudnienia w ciągu 14 dni od rozpoczęcia pracy. Natomiast w przypadku pracowników z Filipin, którzy są przypisani do konkretnego pracodawcy według dokumentów, konieczne jest uzyskanie nowego zezwolenia na pracę – proces ten trwa około 2 miesięcy co sprawia, że rotacja pracowników jest mniejsza – dodaje Paulina Maćkowiak, Menadżer ds. Rekrutacji w Job Impulse.

Coraz częstszym tematem rozmów w kontekście zatrudnienia stają się także osoby pochodzące z większości krajów Ameryki Południowej. Mają możliwość przyjazdu do Polski w ramach ruchu bezwizowego – w ciągu 90 dni mogą złożyć wniosek o kartę pobytu czasowego i pracę. Niemniej jednak, niektórzy wolą ubiegać się o wizę umożliwiającą roczny pobyt, co daje im większe poczucie stabilności oraz bezpieczeństwa. Trzeba mieć także na uwadze, że są to osoby komunikujące się w języku hiszpańskim.

– Bardzo ważna na etapie rekrutacji jest rozmowa z kandydatem. Z naszych doświadczeń wynika, że nie wszyscy pracownicy z Ameryki Południowej są zainteresowani pracą w Polsce – tę opcję preferują wybrane kraje. Powód jest prozaiczny: bywa, że koszty życia oraz utrzymania mogą przewyższyć korzyści z pracy w naszym kraju – podkreśla Paulina Maćkowiak.

Liczba zatrudnianych przez Job Impulse cudzoziemców z krajów innych niż Ukraina i Białoruś, zaczęła wyraźnie wzrastać od drugiej połowy 2023 roku. Eksperci zwracają uwagę na duże zainteresowanie pracą w Polsce ze strony osób pochodzących z krajów takich, jak Indie, Bangladesz i Indonezja. Czas oczekiwania na pozwolenie na pracę wynosi 4-6 tygodni, a na wizę od 3 do 4 miesięcy. To osoby deklarujące znajomość języka angielskiego, ponadto w przypadku Filipin i Ameryki Południowej zbliżone kulturowo.

– Współpraca z osobami z różnych kultur nie tylko przynosi świeże spojrzenie na biznesowe wyzwania, ale również pozwala na budowanie bardziej zróżnicowanych zespołów, co jest kluczowe w kontekście globalizującego się rynku pracy. Warto także dodać, że firmy, które inwestują w różnorodność kulturową, mają większe szanse na tworzenie innowacyjnych rozwiązań, a tym samym osiąganie przewagi konkurencyjnej – dodaje Łukasz Koszczoł, Prezes Job Impulse.

Polecane artykuły